
Transparetność wyngrodzeń
2025-12-09
Konizmy w biznesie, czyli o tym jak się nie zagalopować puszczając sobie wodze fantazji
Konie stoją nie tylko w stajni – są obecne w naszym języku i codziennym życiu. I to od wieków. Obecne są również w biznesie, częściej niż nam się wydaje. „Koń by się uśmiał”, gdyby usłyszał, jak często w organizacjach powtarzamy te same błędy, tylko w nowym opakowaniu: „agile”, „turkus”, „transformacja” i „autonomia”, a pod spodem… stare nawyki.
Weźmy „pańskie oko konia tuczy”. W biznesie to nie pochwała kontroli, tylko uważności lidera. Zespół rośnie, kiedy czuje obecność: jasne priorytety, szybkie decyzje, rozmowy, feedback. Brak „oka” rzadko oznacza wolność. Częściej oznacza: „radźcie sobie sami”.
„Trzymać nerwy na wodzy” tu kryje się esencja dobrych relacji międzyludzkich. Lider, który rozumie własne emocje, może nimi świadomie zarządzić. Gdy presja biznesowa rośnie, dojrzałość polega na tym, by zatrzymać się, złapać oddech, nazwać fakty i nadać kierunek zamiast podkręcać napięcie. A kiedy sytuacja jest stabilna, można popuścić wodze fantazji, dając przestrzeń na eksperymentowanie, kreatywność i inicjatywę. Sztuka polega na tym, żeby nie pomylić innowacji z „hulaj dusza, piekła nie ma” i żeby emocji nie mylić z decyzjami.
„Kuty na cztery kopyta” bywa komplementem, ale w kulturze organizacji to też pytanie: czy promujemy spryt, czy uczciwą sprawczość? Spryt bez wartości kończy się polityką, gierkami i „koniem trojańskim” w postaci genialnych prezentacji, które pięknie wyglądają, a w środku niosą ryzyko.
„Stanąć w szranki” przypomina, że rywalizacja jest naturalna. Tylko warto ustalić, o co walczymy: o ego i wpływy czy o jakość, klienta i wynik? Dojrzałe zespoły potrafią rywalizować fair, a jeszcze dojrzalsze – współpracować, gdy to naprawdę ma znaczenie.
Dodam jeszcze dwa konizmy, które widzę w firmach niemal codziennie:
- „nie zmienia się koni w połowie brodu”, czyli nie rozwalamy kluczowych ról, zasad i procesów w samym środku kryzysu albo zamknięcia kwartału. Zmianę da się zrobić mądrze, ale trzeba wybrać moment, tempo i komunikację.
- „jechać na jednym koniu” oznacz to ryzyko budowania całej strategii na jednym produkcie, jednym liderze albo jednym „super systemie”. Dopóki działa -jest euforia. Gdy potknie się koń… wszyscy nagle uczą się zarządzania ryzykiem.
A „rycerz na białym koniu”? W transformacjach czekamy na niego bez końca: nowy CEO, nowy system, nowa struktura. Tymczasem zmianę dowozi nie heros, tylko drużyna – i lider, który umie trzymać kierunek, a nie tylko robić wrażenie.
Na koniec: jeśli dziś w Twojej firmie ktoś mówi „dajmy ludziom autonomię”, a jednocześnie trzyma wszystko „krótko na wodzy” . Cóż… koń by się uśmiał.
Który konizm najlepiej opisuje Twoją organizację i co Ci mówi o kulturze, w której pracujesz? 🐎
Inspiracją do postu był wykład Urszuli Kowalczuk „Konizmy polskie – kulturowe dziedzictwo wspólnego życia ludzi i koni -w ramach konferencji "Zwierzęta w kulturze wsi - między tradycją, symbolem a opowieścią” realizowanej w ramach grantu „KPO dla Kultury”, sfinansowanego przez Unię Europejską NextGenerationEU [25 października 2025 r.]
Załączam link i zapraszam do posłuchania! Pasjonująca opowieść.
Warszawa, 29 grudnia 2025 roku
-------------------------------------------------------
Zainteresowałam Cię? Skontaktuj się ze mną! Wspieram talenty i liderów pomagając im zwiększać efektywność pracy.



